Archiwa tagu: Trinidad

Kuba – Trinidad – I love it!

Czy już pisałam, ze Kuba jest niesamowita? 😉
Góry, morze, przepiękne miasta, wyśmienita pogoda, kolorowe pejzaże, dzika przyroda, niesamowici ludzie, cudna muzyka, pyszne jedzenie, drinki, cygara,… Tak, Kuba jest niesamowita!
Droga do Trinidadu też taka była: sielska, swojska, kolorowa:

IMG_6835

Z tej plaży nie skorzystaliśmy, bo nam kraby spod nóg uciekały, a ja się trochę ich bałam 😉

Na miejsce zajechaliśmy w środku dnia, wiec teoretycznie znalezienie adresu nie powinno sprawić nam klopotu. I w sumie nie sprawiło, choć nagabywacze, którzy przy każdej chwili wahania chcieli jakby okleić sobą nasz samochod, utrudniali sprawę. Pytania o ulice właściwie nie miały sensu, bo każdy pokazywał inny kierunek (a Trinidad to bardzo małe miasto i trudno nie znać wszystkich ulic). To się nazywa walka o klienta! Ale to nie koniec! 🙂
Gdy dotarliśmy pod zapisany adres, na zarezerwowaną kwaterę, poznaliśmy na czym polega to, przed czym wcześniej nas ostrzegano. Samochód zatrzymaliśmy pod domem, nawet nie zdążyliśmy zgasić silnika, gdy podszedł do nas mężczyzna, przedstawiając się imieniem właściciela domu, do którego przyjechaliśmy, mówiac, ze bardzo przeprasza, ale miejsca już nie ma bo…
Gdy z rozmachem otworzyłam drzwi i skierowałam się do wybranego przez nas domu, „właściciel” dość szybko ulotnił się i tyle go widzieliśmy.

Potem Trinidad pokazał się nam już tylko z najlepszej strony.

Miasto w 1988 roku zostało wpisane na Listę Światowego Dziedzictwa Kulturalnego i Przyrodniczego UNESCO, a przepisy prawne chronią je przed zmianami i przed zalewem sklepowej tandety. Ulice całej starówki wybrukowane są kocimi łbami, a wjazd na teren ścisłego centrum mają tylko bryczki zaprzężone mułami i osłami. Wrażenie jest niepowtarzalne.
W tym miasteczku czas zatrzymal się dawno, dawno temu i ma się wrażenie, że tak już pozostanie.

Nie wiem, czy wynika to z pogody jaką tam akurat mieliśmy, ale miasto wydało mi sie bardzo kolorowe. Nie tylko budynki, ale też ludzie, samochody, trzykołki,… wszystko miało żywsze kolory.

Na starówce, niedaleko Plaza Mayor, naprzeciwko tych charakterystycznych zielonych krat, jest bar, gdzie zatrzymaliśmy sie na kawę. Przygrywał tam zespół SANTA PALABRA. Warto wejść i posłuchać! Gdy skończyli grać, byłam w stanie zapłacić każde pieniądze za ich płytę, co zresztą zrobiłam 😉 Bar nazywa się tak jak na drugim zdjęciu poniżej.

Niedaleko jest tez fast food 🙂

IMG_6909

Dla pełnego obrazu miasta warto też wspiąć się na wieżę, z której widać całą okolicę.

W części miasta troszkę bardziej oddalonej od starówki, życie toczy się normalnym rytmem:

Te kraty w drzwiach to bardzo typowy widok. Drzwi w tych domach służą również za okna i za wywietrzniki. Często więc pozostają otwarte, a kraty chronią przed niechcianymi gośćmi. Za to nie chronią przed wścibskim wzrokiem 😉

Nocą miasto wydaje się wymarłe, ale gdy dotrze się do centrum miasta, a potem kierując się w stronę odgłosów muzyki, trafić można na codzienną fiestę przy casa de musica.

Niedaleko Trynidadu jest, jak mówią, jedna z ładniejszych plaż na Kubie, Playa Ancon. Byliśmy, rzeczywiście ładna, choc wielki hotel w tle psuje wrażenie. Ale piasek biały jest, palmy sa, woda też, a i mojito można się napić 😉