Archiwa tagu: Galicja

Północ Hiszpanii – Cies

Wyspa Cies w zasadzie należy do Galicji, ale ze względu na swoją wyjątkowość potraktowałam ją oddzielnie.

Wyspa Cies leży 50 minut statkiem od Vigo w Galicji, lezy na Atlantyku i jest w całości na terenie Parku Narodowego.

Poniżej kolejka do statku, jak widać, zainteresowanie jest spore.

Zbliżamy się do wyspy, pogoda się poprawia i nastroje tez (wypływaliśmy z portu przy zachmurzeniu i mgle).

Pierwsze wrazenie – oszalamiajace.
Choć wszystko jeszcze przed nami.

Zdecydowaliśmy się najpierw na wspinaczkę do punktu widokowego.
To dopiero początek trasy.

i wyzej, wyzej,…

…i wreszcie u celu!!!
Warto bylo!

Zmęczeni upałem i po wspinaczce marzymy o kąpieli. Prawie zbiegamy na plażę…
zaraz sie wykapiemy…

…a może jednak nie!
Woda zimna jak diabli! Wręcz lodowata. Mało było śmiałków, którzy zdecydowali się wejść dalej niż do kolan.

Moczenie nóg musi wystarczyć.

… i widoki

Północ Hiszpanii – Galicja

I wreszcie u celu: Galicja (F, G).

Jest to prowincja położona na zachodzie kontynentu, powyżej Portugalii.
Od zachodu i częściowo od północy otacza ją Ocean Atlantycki.

Zaczęło się od Vigo, bo było najbliżej.

Vigo nie było zbyt uroczym miejscem. Sprawiało wrażenie miasta przemysłowego, dość chaotycznie zagospodarowanego.

Trafiliśmy na targ, gdzie wśród różnych specjałów dostrzegliśmy świeże ostrygi. Będąc w Galicji trzeba koniecznie spróbować. To właśnie Galicja słynie z najlepszych ryb i owoców morza.

Bez rewelacji, choć mgły nas zaskoczyły .

Naprawdę przedziwna sytuacja: dość ciepło, choć nie gorąco, z początku plaży morza (a w zasadzie oceanu) nie widać, a ludzie leżą i się opalają 🙂


Potem było Santiago de Compostella.
I lekkie rozczarowanie . Miasto jest utrzymane w dobrym stanie, choć sama katedra wydaje się bardzo zaniedbana.

Poza tym, za dużo ludzi, za dużo komercji,…

Choć pielgrzymi autentyczni.
Tu odpoczynek przed katedrą :

Dla odmiany trochę natury:
Wybrzeże w okolicach pomiędzy Pontevedra a O’Grove

Pięknie, choć woda zimniejsza niż w Bałtyku.
W końcu to ocean.

Pogodę mieliśmy pochmurną, więc widoki były czasem niesamowite.

Podczas odpływu

I coś co uwielbiam:
Porty w małych miasteczkach.
Są zawsze takie kolorowe!

Filip zaczął się wspinać na ten pomnik,
ale gdy zorientował się na czym siedzi, szybko zeskoczył 😉

Tutaj obserwowaliśmy surferów
(te małe czarne punkty)
Muszą tam być świetne warunki do uprawiania tego sportu, bo przez cały czas jaki tam spędziliśmy wiało. I to dość mocno.

A tu się zgubiliśmy 😉
Znaleźliśmy się przez przypadek w środku winnic.

La Coruña

La Coruña ma piękny Ratusz

…i bardzo ładny port.

Charakterystycznym elementem miasta są ściany budynków, które całe zakryte są warstwą dodatkowych okien.
Chroni to przed wiatrem i wilgocią.

Droga do Torre de Hercules

Torre de Hercules to duma miasta.
Jest to chyba najstarsza, bo starożytna, latarnia morska na świecie.

Na koniec zawędrowaliśmy do akwarium.